Rozalia Jarczak

Rozalia urodziła się 01.05.1920 r. we wsi Serednica. Była jedyną córką
Michała Małachowskiego i Katarzyny z domu… Jej mama pochodziła z
zubożałej rodziny szlacheckiej i była krawcową. Po śmierci pierwszej żony
Michał ożenił się powtórnie i miał pięcioro dzieci. W latach 40-tych XX wieku
został wywieziony na Ukrainę i zamieszkał we wsi Peremożno. Całe życie był
cerkiwnykom w Serednicy, i na Ukrainie. Mieszkańcy Serednicy górnej rodzinę
Małachowskich nazywali Jandryjczyk, a dolnej Tabera. Dziadkowie Rozalii od
strony ojca to Stefan Małachowski (zmarł w wieku 88 lat, chyba w 1942) i
Barbara z domu Czycziw (zm. w 1942 była akuszerką).

Na zdjęciu Dziadkowie Rozalii


Rozalia jako dziecko uczyła się dobrze. Po ukończeniu miejscowej
szkoły podstawowej, nauczyciel próbował przekonać rodziców, aby wyrazili
zgodę na dalszą edukację. Wiązało by się to jednak z opuszczeniem domu
rodzinnego i przeprowadzką albo do Sanoka, albo do Przemyśla. Ona sama
myślała o wstąpieniu do zakonu, ale ponieważ byłą jedynaczką wiedziała, że
jest potrzebna w domu na gospodarstwie. Dla tego o zakonie rodzicom nigdy o
tym nie wspominała. Jednak aby rozwijać swoją pobożność i relację z Panem
Bogiem zapisała się do bractwa Najświętszego Serca Pana Jezusa i mimo, że
po wojnie i przesiedleniu nie wiedziała czy bractwo to w ogóle jeszcze istnieje,
to jednak do końca życia wypełniała zobowiązania wynikające z członkostwa.
Największą jej życiową tragedią była śmierć jej mamy, która zmarła w
wieku 40 lat. Przez dłuższy czas po śmierci mamy Rozalia potrafiła godzinami
przebywać na cmentarzu a nawet, kłaść się na grób swojej mamy, tak, że
różne osoby, w tym miejscowy swjaszczenyk musieli prawie siłą zabierać ją z
cmentarza.
W maju 1946 r. w miejscowej cerkwi wzięła ślub z Wasylem, który
powrócił z pięcioletniej niewoli w Niemczech. Sakramentu udzielił miejscowy
proboszcz Stefan Salomon.

Parę miesięcy później mieszkańców Serednicy
przymusowo przesiedlano na Ukrainę. Jednak Wasyl „za żadne skarby” nie
chciał tam jechać i robił wszystko, aby pozostać na miejscu i nie mieszkać na
terytorium Związku Radzieckiego. Postawa jego wynikała z nienawiści do
komunizmu z ideami którego zetknął się będąc w niewoli. Dlatego, jeśli miał

już być przymusowo przesiedlany, to wolał jechać na tak zwane Ziemie
Odzyskane. Odmienne stanowisko przyjęła Rozalia. Ona wolała jechać na
Wschód, dlatego, że tam przesiedlana była prawie cała reszta rodziny,
przyjaciół i znajomych. „Jak chcesz jedź sobie sama” mówił Waśko. Po latach,
kiedy pojechała na Ukrainę pożegnać umierającego ojca (1967 r.), pomimo
tego, że została przyjęta z wielką gościnnością, kiedy doświadczyła realiów
„komunistycznego raju” mówiła, że: „za co, jak za co, ale za to, że Waśko
wtedy nie zgodził się jechać na wschód to naprawdę jestem mu bardzo
wdzięczna”.
Sama Rozalia i Wasyl zostali, w ramach „Akcji Wisła”, przymusowo
przesiedleni do Krągu. Tam doczekali się pięciorga dzieci: Emila, Olega
(Oresta), Edka, Haliny i Marka. Rozalia i Bazyli chodzili pieszo 15 km do
Kwasowa, na Służbę Bożą, gdzie przyjeżdżał ks. Dziubyna. Potem dojeżdżali
autobusem do Sławna. Z czasem, z racji wieku, zaczęli uczęszczać na Mszę
Świętą do miejscowego kościoła, a na Święta jeździli do cerkwi.
Rozalia zmarła w Koszalinie 20.08.2008 r. w domu swojej córki Haliny,
we śnie. Pochowana została na cmentarzu w Sławnie, w tym samym grobie co
jej mąż. Głównym celebransem uroczystości pogrzebowych był o. Piotr Baran.

Loading